Tak gorąco w "Kuchennych rewolucjach" nie było dawno. Widzowie MIAŻDŻĄ uczestniczkę programu: "Pozjadała rozumy"
"Kuchenne rewolucje" w Warszawie wzbudziły wyjątkowo duże emocje wśród widzów, głównie ze względu na apodyktyczną matkę właściciela restauracji. Pani Danuta podpadła widzom TVN swoim zachowaniem na planie.
Ostatnie "Kuchenne rewolucje" na warszawskiej Saskiej Kępie wzbudziły wyjątkowo duże emocje wśród widzów TVN. Magda Gessler starała się pomóc właścicielowi restauracji "Bar Alpejski", 44-letniemu Andrzejowi, który przejął lokal po swojej matce, Danucie. Relacje między matką i synem, uznawane przez niektórych za toksyczne, wzburzyły widzów, którzy po emisji odcinka nie odpuszczają obojgu.
TYLKO U NAS: Tych produktów nie je Marina Łuczenko-Szczęsna
Bohaterka "Kuchennych rewolucji" OBURZYŁA widzów TVN. Lawina hejtu
Magda Gessler już podczas pierwszej rozmowy z Danutą zarzuciła jej, że "uzależniła syna tak bardzo od siebie, że pępowina nigdy nie została odcięta". Widzowie TVN nie kryli zażenowania bohaterami "Kuchennych rewolucji": Andrzej podpadł im swoją uległością wobec matki, a 77-latka – wtrącaniem się w biznes syna, niechęcią do współpracy i byciem przemądrzałą. W komentarzach o ostatnim odcinku "Kuchennych rewolucji" dominują głosy krytyki skierowane w matkę Andrzeja. Czytamy:
Mamuśka powinna zrobić wypad i to z hukiem. Jak można tłamsić swojego syna, który ma 44 lata? Rodzice czasami krzywdzą bardzo swoje dzieci. Miłość czasami odbiera matkom rozum...
Mamusia wszędzie nos wtyka, okropny charakter...
W PRL-u chyba było czyściej. Mama powinna już odejść na zasłużoną emeryturę, a synuś dorosnąć do biznesu!
Fajne zakończenie, ale matka to straszna zołza.
Andrzeju, wieczny Piotrusiu Panie, terapia cię uratuje, bo mama ma takie traumy, naleciałości i nawyki, i niestety tak lubi bycie toksykiem i karmienie swoich kompleksów ubliżaniem innym, że tu już dobry Boże nie pomoże... Szkoda tylko, że zasiała w was, dorosłych ludziach, taki paraliżujący strach, a widzieliśmy tylko małą namiastkę poddaństwa...
Starsza pani musi zniknąć. Synuś zachowuje się, jakby miał sześć lat.
Uważam, że zaraz to się zamknie. (...) Mamusia za dużo ingeruje w to miejsce i tak jest pewnie po dzień dzisiejszy. Nie da rady!
Straszna kobieta, współczuję...
Ta matka to tragedia. Ta rewolucja nie ma prawa się udać.
Przecież ten synuś mamusi bez ogarniętej przyjaciółki to by utonął po pierwszym tygodniu. (...) Matka, która pozjadała wszystkie rozumy, i 44-letni facet, który mentalnie ma 15... (...) Na miejscu młodego bym uciekł, bo ta matka prędzej czy później znów wróci.
On zginie bez przyjaciół, a matka potrzebuje lekarza na już!
"Kuchenne rewolucje" w "Barze Alpejskim", przemianowanym na "Kolejkę Po Bryzol", zakończyły się sukcesem m.in. dzięki wsparciu przyjaciół pana Andrzeja.