Helena Englert nie ukończyła studiów. Mówi, dlaczego odpuściła
Helena Englert coraz śmielej wchodzi w aktorski świat. Od niedawna widzowie mogą oglądać ją w jednej z głównych ról w nowej odsłonie "Rodzinki.pl". W jednym z ostatnich wywiadów córka Jana Englerta i Beaty Ścibakówny zdradziła, że nie skończyła studiów. Jak sama mówi, dla niej praktyka jest kluczem do sukcesu.
Poza występami w serialach Helena Englert ma także doświadczenie na scenie teatralnej. W ostatnim czasie artystka próbuje również swoich sił w muzyce. Pod pseudonimem HELA, wydała swój pierwszy utwór "Pani Domu", który szybko wzbudził emocje i wywołał kontrowersje, m.in. u... Doroty Masłowskiej. Pisarka zarzuciła jej... kradzież frazy, który aktorka wykorzystała w piosence. Teraz Englert, w rozmowie z redakcją Onetu opowiedziała nieco więcej o swoim wykształceniu.
Helena Englert o swojej roli w "Hamlecie". "Wszyscy się wspieraliśmy"
Helena Englert wprost o nieukończeniu studiów
Helena Englert poszła w ślady sławnych rodziców i rozpoczęła studia aktorskie. Początkowo edukowała się w Nowym Jorku, jednak z racji pandemii wróciła do kraju, gdzie kontynuowała naukę w Warszawie. W rozmowie z redakcją Onetu Englert wyznała, że zamiast skupiać się na formalnym wykształceniu, stawia na praktyczne umiejętności. Twierdzi, że zdobywanie doświadczenia w taki sposób jest dla niej wartościowsze niż edukacja akademicka.
Wolę się rozwijać na żywym organizmie niż w teorii, ale to kwestia bardzo indywidualna, i nie każdemu poleciłabym taką drogę. (...) Sama zaczęłam studia, ale magisterki nie oddałam. Po prostu zaczęłam pracować i praca wyparła konieczność oddania papieru — wyznała Helena Englert.
Helena Englert szczerze o studiach w dzisiejszym świecie
Aktorka zauważa, że zmieniające się czasy oraz wpływ mediów społecznościowych kształtują nowe podejście młodego pokolenia do kariery. Englert wspomniała, że jeszcze poprzednie pokolenie, jeśli chciało coś osiągnąć, musiało skończyć studia. Dziś - według artystki - dużo bardziej ceniona jest kreatywność i dążenie do postawionych sobie celów, niż dyplom uczelni.
Dla pokolenia naszych rodziców ważne było, żeby skończyć studia — jakiekolwiek. A w naszym pokoleniu to już zależy, w jakiej dziedzinie. Studia są konieczne, żeby być lekarzem. W lwiej części rynku pracy fach w ręku ma większą wartość niż to, że chodziłeś na zajęcia teoretyczne na Uniwersytecie Warszawskim. (...) Mam takie poczucie, że jeśli chce się robić coś po swojemu i nie przejmować konsekwencjami, to jest prawdopodobnie całkiem dobry moment, by to zrobić — dodała.