Kuba Badach się nie popisał. Zaliczył WPADKĘ na wizji
Kuba Badach złapał fuchę jako jeden z konferansjerów na Polsat Hit Festiwal 2024. W pewnym momencie rzucił jednak żart, który mógł nie spodobać się widowni. Wcześniej podobnie "zabłysnął" Filip Chajzer.
25.05.2024 | aktual.: 25.05.2024 14:23
Kilkudniowa impreza od jednej z największych stacji w Polsce, Polsat Hit Festiwal, po raz kolejny rozgościła się na sopockiej scenie. Gwiazdy można znaleźć nie tylko na liście występujących artystów, ale także w konferansjerce. Jedną z nich jest mąż Oli Kwaśniewskiej, Kuba Badach.
ZOBACZ TEŻ: Polsat Hit Festiwal 2024. Niepokojące wieści z domu braci Golec. O wszystkim powiedzieli ze sceny
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Żart Kuby Badacha
Dla znanego muzyka jazowego jest to moment szczególny, ponieważ zadebiutował w roli konferansjera na tak dużym wydarzeniu. O wszystkim miał dowiedzieć się niemal z dnia na dzień. Opowiedział o swojej rozmowie z Krzysztofem Ibiszem.
Wiem, że oczekiwaliście kogoś przystojniejszego, kogoś młodszego. Niestety, nie dalej jak przedwczoraj zadzwonił do mnie Krzysztof Ibisz i poinformował mnie, że to ja mam prowadzić ten koncert - zaczął Badach.
Wygląda jednak na to, że w pewnym momencie poczuł się odrobinę zbyt pewnie. Rzucił bowiem żart, który przez sporą część widowni mógł zostać odczytany jako nietaku. Mowa o nawiązaniu do nawiązaniu do ataku paniki.
Krzysztof mówi: "Kubuś, Kubuś, ja wiem, będziesz debiutował w roli konferansjera, możesz dostać ataku paniki, ale nie przejmuj się, załatwiłem to z sopocką publicznością, że na dzień dobry, dla otuchy, dostaniesz od nich brawa" - powiedział.
Kuba Badach jak Filip Chajzer?
Ataki paniki to bardzo poważny temat, do którego najlepiej podchodzić z dużą delikatnością. Przekonał się o tym Filip Chajzer, który swojego czasu w programie na żywo zaczął w prześmiewczy sposób symulować taką sytuację. Spotkał się on z ogromną krytyką, co zmusiło go do oficjalnych przeprosin.
Od tamtego czasu w mediach żarty na temat ataków paniki nie są mile widziane.