Claudia Cardinale została matką jako 17-latka. Długo skrywała prawdę o synu
Legenda włoskiego kina, Claudia Cardinale zmarła 23 września, w wieku 87 lat. Przez dekady gwiazda była symbolem urody i talentu. Mimo ogromnej popularności jej życie prywatne skrywało wiele tajemnic. Aktorka już jako nastolatka została matką. Długo sądzono, że ma... młodszego brata.
Claudia Cardinale rozpoczęła swoją medialną karierę pod koniec lat 50. XX wieku. Wtedy też wygrała konkurs na najpiękniejszą Włoszkę w Tunezji. Za zwycięstwo otrzymała wyjazd na festiwal filmowy do Wenecji, który otworzył jej drzwi do kariery. Po przeprowadzce do Rzymu rozpoczęła naukę aktorstwa i szybko podpisała kontrakt z wytwórnią Vides, z marszu stając się gwiazdą.
Piotr Zelt o relacji z prawie dorosłą córką. "Zegar tyka"
Claudia Cardinale została mamą w wieku 17 lat. Długo ukrywała ten fakt
Zanim jednak kariera Claudii Cardinale nabrała rozpędu, to w wieku zaledwie siedemnastu lat została matką. Przez wiele lat fakt ten był ukrywany – jej syn uchodził za młodszego brata. Wpływ na jej decyzję miał producent filmowy Franco Cristaldi, który później został jej mężem. To on wymagał, by aktorka nie ujawniała prawdy o swoim dziecku, bowiem mogłaby mieć problem z otrzymywaniem dobrych propozycji. Prawda wyszła na jaw, dopiero gdy aktorka miała już ugruntowaną pozycję. Cardinale nigdy nie zdradziła, kto był ojcem jej syna, a dopiero po latach wyznała, że została zgwałcona.
Claudia Cardinale zrobiła ogólnoświatową karierę. Często była... dubbingowana
Cardinale zadebiutowała w filmie "Nieznani sprawcy" w 1958 r., mając 20 lat. Szybko stała się jedną z najpopularniejszych aktorek we Włoszech. Wystąpiła w takich produkcjach jak "Rocco i jego bracia", "Lampart" Viscontiego czy "8 i pół" Felliniego. Jej talent doceniono także w Hollywood, gdzie zagrała m.in. w "Pewnego razu na Dzikim Zachodzie" i "Różowej Panterze". Ciekawostką jest, że w wielu włoskich filmach Cardinale była dubbingowana, bo jej naturalny, niski głos nie pasował do granych przez nią postaci. Dopiero w "8 i pół" pozwolono jej mówić własnym głosem. Aktorka przyznawała, że nawet prywatnie jej głos bywał mylony z męskim.