Warszawiacy ROZSIERDZENI tym, jak TVN pokazał Saską Kępę w "Kuchennych rewolucjach". "Szkoda gadać"
Ostatnie "Kuchenne rewolucje" w Warszawie wywołały emocje wśród widzów TVN, ale przede wszystkim wśród mieszkańców Saskiej Kępy. Nie spodobał im się sposób przedstawienia ich dzielnicy w telewizji. – Ludzie zobaczyli jakieś powiatowe, zapyziałe miasteczko – narzekają w sieci.
Czwartkowe "Kuchenne rewolucje" z Warszawy jeszcze długo zostaną w pamięci wielu widzów z uwagi na mało zaangażowanego właściciela restauracji i jego matkę. Fani programu z Magdą Gessler byli też zażenowani strasznym bałaganem, który panował w lokalu na praskiej Saskiej Kępie. Szczególnie ostro ostatni odcinek "Kuchennych..." ocenili warszawiacy mieszkający na Pradze-Południe.
Borys Szyc schudł 15 kilogramów. Wiemy, z jakich produktów zrezygnował
Warszawiacy OBURZENI tym, jak TVN pokazał Saską Kępę w "Kuchennych rewolucjach". "Ludzie zobaczyli zapyziałe miasteczko"
Magda Gessler tuż przed pierwszą wizytą w "Barze Alpejskim" podkreśliła, że "Saska Kępa kojarzy się z warszawską elitą i miejscem pełnym restauracji". A jednak w trakcie odcinka trudno było to dostrzec, zwłaszcza podczas segmentu, w którym właściciel odnowionego lokalu zapraszał mieszkańców na uroczystą kolację. Mężczyzna narzekał przed kamerami TVN-u, że nie ma kogo zaprosić, bo w deszczowy wieczór nikogo nie zastał na ulicy poza "narąbanymi" pijaczkami. Ostatecznie udało mu się jednak zaczepić kilka osób, które spełniły, znane tylko jemu, kryteria.
Na facebookowym forum mieszkańców Saskiej Kępie internauci żywo komentowali to, co mogli obejrzeć w "Kuchennych rewolucjach". Głosy były mocno mieszane:
Przykra, a wręcz smutna antyreklama naszej Kępy. Brud, smród, nie ma kogo zaprosić na degustacje, bo po ulicy chodzą głównie pijani, a goście na kolacji to w dużej części... Szkoda gadać. Ludzie zamiast kulturalnej Saskiej Kępy zobaczyli jakieś powiatowe, zapyziałe miasteczko. Wstyd.
Jak już można zobaczyć, jaki wybór robił właściciel wieczorem, chcąc zaprosić gości i rozdać te kanapki, to jest dramat. Co drugi obywatel to jakiś menel...
Zastanawia mnie, dlaczego dorośli ludzie odbierają tę czysto komercyjną zabawę (...) tak śmiertelnie poważnie? Przecież z założenia ma to być kontrowersyjne i grać na emocjach najniższego lotu. (...) Gdyby ten program był grzeczny i poprawny, już dawno zniknąłby z anteny. Stąd te wszystkie "żule", brud, syf i frytura, bo to po prostu elementy przyciągania przed ekran!
Mieszane recenzje restauracji po "Kuchennych rewolucjach"
Na forum mieszkańców Saskiej Kępy nie brakuje też opinii o jedzeniu serwowanym w restauracji po "Kuchennych rewolucjach". Warszawiacy w większości są niezadowoleni z tego, co zastali w lokalu. Piszą:
Byłem, nie wrócę, nieprzyjemna obsługa, jedzenie najwyższej średnie, brudno, na naszą prośbę wymieniono utłuszczone, papierowe menu!
Wszystko gotowane, zasmażane. Ceny napojów totalnie od czapy.
Poszłam z ciekawości i chęci zjedzenia czegoś po "Kuchennych rewolucjach". W środku było pusto, unosił się zapach papierosów, a na stole stały nieposprzątane talerze po klientach... Wyszliśmy.
Byłam po "Kuchennych rewolucjach", ale jeszcze przed emisją odcinka, jakoś w pierwszych dniach po ponownym otworzeniu. (...) Niestety to jedzenie nie było fantastyczne. Jest bardzo tłusto. Nie ma pół surówki, a buraczki jak z mrożonki bez doprawienia. Ziemniaki niejadalne. Jest drogo jak za takie jedzenie. (...) Uważam, że stracona szansa – to mogło być miejsce "kultowe".
Za mały wybór dań. Trochę dziwna atmosfera, a pracownicy wydawali się zestresowani.
Goście pozostawili mieszane recenzje o lokalu także w wyszukiwarce Google. Czytamy:
Widać, że kuchnia idzie z duchem czasu. (...) Wszystko podane z uśmiechem, w przyjaznej atmosferze, dzięki której każdy czuje się tu mile widziany. Ceny? Zaskakująco niskie jak na tak wysoką jakość! W dzisiejszych czasach to rzadkość, żeby można było zjeść dobrze, do syta i jeszcze nie odczuć tego w portfelu.
Ceny z kosmosu, a jedzenie jak w barze mlecznym: małe porcje. Za takie pieniądze za jedzenie oczekuję czegoś więcej od wystroju, nastroju i przede wszystkim smaku... Ani to lokal na randkę, ani na obiad w trakcie dnia, rodziny też nie zaprosisz na event, bo wstyd...
Bardzo klimatyczne miejsce. Ciekawy wystrój. Obsługa przemiła, jedzenie domowe i bardzo dobre.
Miejsce ma raczej charakter baru mlecznego z cenami restauracyjnymi. Mało wyrazisty smak potraw. (...) Obsługa nieco przestraszona, ale starająca się. Nie ma natomiast fajnej energii i zaangażowania, polecenia dań czy nawet uśmiechu.
Restauracja po udanych "Kuchennych rewolucjach". Jeżeli ktoś lubi klimat barów mlecznych, to się odnajdzie. Ceny nie są zbyt wysokie. PRL w ładnym opakowaniu. Jedzenie smaczne.