Widzowie ich nie oszczędzają. Gwiazdy "DDTVN" mówią, jak radzą sobie z hejtem
Gospodynie programu "Dzień Dobry TVN" opowiedziały Jastrząb Post o przygotowaniach do ich debiutu, a także o tym, w jaki sposób radzą sobie z negatywnymi komentarzami, hejtem i frustracją.
21.03.2024 | aktual.: 21.03.2024 12:50
Nasza reporterka Karolina Motylewska miała okazję porozmawiać z Sandrą Hajduk i Anną Senkarą, które od grudnia 2023 roku są jedyną damsko-damską parą prowadzących program "Dzień Dobry TVN". Dziennikarki opowiedziały Jastrząb Post, jak wspominają przygotowania do swojego antenowego debiutu.
Hajduk i Senkara wspominają swój debiut w "Dzień Dobry TVN"
Jak opowiedziała Sandra Hajduk, pierwszy dzień prowadzenia "DDTVN" spowodowały u nich niezły mętlik:
Żadna z nas nie pamięta tych emocji. Tak dużo się działo, to był dla nas tak ważny dzień, że jak próbujemy sobie przypomnieć, co się wtedy kotłowało w naszych głowach, to totalnie nie pamiętamy. Po programie leżałam długo na podłodze, próbowałam ogarnąć, co się wydarzyło i odsypiałam.
Anna Senkara również niewiele pamięta z debiutanckiego programu:
Ja pamiętam, że gdy miałyśmy ostatnie próby kamerowe, powiedziano nam, że jeżeli to będziemy my, to pierwszy program będzie 6 grudnia. Próby kamerowe były zaledwie 2 dni przed (debiutem). Z samego programu pamiętam niewiele.
Dziennikarki opowiedziały również o tym, jak wyglądały wcześniejsze próby i ile osób brało w nich udział. Nie zdradzały oczywiście nazwisk, ale proces był dość długi - Anna Senkara sama miała 15 prób z różnymi partnerami:
Mogę zdradzić, że tych osób było kilkanaście, a tych prób było kilkadziesiąt. Ja sama miałam z 15 prób. Mogę zdradzić, że te damskie próby to była ostatnia prosta.
Hajduk potwierdziła słowa swojej ekranowej partnerki, dodając, że pozostali konkurenci byli na naprawdę wysokim poziomie:
Prób było sporo. Miałyśmy je z różnymi osobami i to nie jest tak, że nas od razu połączono, tylko my byłyśmy próbowane w różnych konfiguracjach. Nie będzie to żadna próba wciśnięcia wazeliny, ale naprawdę - to były same dobre osoby. Nie pojawił się nikt, kto nie byłby dobry.
Hajduk i Senkara o hejcie: "najgorsze, gdybym miała na grobie napisane, że byłam sympatyczna"
Prowadzące "Dzień Dobry TVN" opowiedziały też o tym, jak radzą sobie z hejtem i negatywnymi komentarzami na swój temat. Senkara przyznała, że dziwi się, iż ludzie poświęcają swój czas na wylewanie frustracji w komentarzach. Z drugiej strony cieszy ją natomiast fakt, że wywołuje emocje, bo to oznacza, że wraz z Hajduk "nie są mdłe":
Ten hejt, to jest dla mnie pewnego rodzaju nowość, dlatego, że ja większość mojego życia zawodowego spędziłam w Londynie, gdzie robiłam bardzo dużo swoich rzeczy. Tutaj ta arena jest większa. Mnie nieustannie dziwi, że ktoś ma czas, żeby kubłami wylewać swoje frustracje. Przewrotnie dodam, że dobrze, że są też polaryzujące komentarze, bo to znaczy, że jesteśmy kimś, jesteśmy jakieś, jesteśmy konkurencją, wzbudzamy emocje. Gdybyśmy były mdłe, gdyby nikt nie zwracał na nas uwagi, to tych komentarzy by nie było i o tym trzeba pamiętać. Miarą twojego sukcesu jest ilość i jakość twoich wrogów. Dla mnie najgorsze by było, gdybym miała na grobie napisane, że byłam sympatyczna - powiedziała Senkara.
Podobne zdanie miała Sandra Hajduk, która zaznaczyła też, że istnieje różnica między konstruktywną krytyką i preferencjami a zwyczajnym hejtowaniem:
Ja pracuje w show-biznesie już tak długo, że mnie nie dziwi, że są głosy takie i takie. Uważam, że trzeba rozdzielić hejt od negatywnego zdania na nasz temat. Dopóki ktoś pisze, że nie jest naszym fanem, to nie mam z tym problemu. Każdy ma prawo wybrać. Kiedyś Dorota Szelągowska powiedziała, że mama ją nauczyła, że jeżeli nie masz nic dobrego do powiedzenia, to nic nie mów i to są złote słowa. Problem pojawia się wtedy, gdy ktoś faktycznie próbuje nas obrażać, ale nauczyłam się, żeby nie karmić trolla i nie reagować na to. (...) Nie mamy problemu z tym, że ktoś woli inne pary, to jest normalne. My też mamy swoje typy telewizyjne, jednych lubimy oglądać bardziej, innych mniej. To jest zupełnie zdrowe.
Kiedy sytuacja zachodzi jednak za daleko, to Anna Senkara nie boi się użyć przycisku "blokuj" - i na razie nie zamierza tego zmieniać:
Ja czasami zaglądam w komentarze. I mam taką metodę, że od razu blokuję. Mówię zupełnie serio. Ze mną nie ma dyskusji. Do widzenia. Nie chcesz tu być, nie pasuje ci, to pa. Może kiedyś zrobię amnestię, ale nie wiem.
Kamil Kacperski - wydawca i dziennikarz Jastrząb Post