Beata Tadla wszystko potwierdziła. Będą nowi prezenterzy "Pytania na śniadanie"
05.05.2024 12:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Beata Tadla i Tomasz Tylicki potwierdzili, że w "Pytaniu na śniadanie" pojawią się nowi prowadzący. A zatem w plotkach było nie tylko ziarno prawdy. Kto pojawi się przed kamerami i jak zdecydowano się na konkretnych dziennikarzy?
"Pytanie na śniadanie" od kilku miesięcy przechodzi duże zmiany. Najpierw pracę straciły wszystkie pary, które dotychczas pojawiały się o poranku przed kamerami. Następnie zatrudniano kolejnych dziennikarzy, którzy spotkali się z ogromną falą krytyki ze strony widzów. Gdy wydaje się, że sytuacja okrzepła, w programie mają pojawić się kolejne nowe twarze. Ogłosili to Beata Tadla i Tomasz Tylicki, którzy niedawno sami zaliczy,li debiut w tym formacie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Pytanie na śniadanie". Nowe twarze w TVP
TVP otworzyło rekrutację na dziennikarzy, którzy będą współprowadzić "Pytanie na śniadanie". Skala aplikacji była ogromna, wpłynęło bowiem ponad 2000 zgłoszeń. Decyzja o zatrudnieniu nowych osób została już jednak podjęta.
Beata Tadla i Tomasz Tylicki, prowadząc weekendowe wydanie "Pytania na ąniadanie" przekazali, że nowymi dziennikarzami będą: Marta Kubala, odpowiedzialna za kulturę, Błażej Stencel - w kategorii "rozrywka", Jonasz Zasowski - w dziale sportu i Maksymilian Zdybicki - czyli pan od pogody.
CZYTAJ TAKŻE: Prowadzące "Dzień dobry TVN" o rywalizacji z "Pytanie na Śniadanie". "Telewizja to nie jest żona, tylko kochanka"
"Pytanie na śniadanie". Tak wygląda rekrutacja
Marta Kubala wyznała, jak wyglądała rekrutacja do TVP. Dziennikarce udało się zdobyć wymarzoną posadę, jej rady mogą zatem przydać się tym, którzy widzą się w przyszłości przed kamerą Telewizji Polskiej.
To nie była klasyczna rekrutacja. Nikt nam nie zadawał pytań w stylu: "Jakie są pani dobre i złe strony, czy gdzie się widzisz za dziesięć lat". Było sześć zadań, każde pokazywało zupełnie inny rodzaj dziennikarstwa. Było np. wejście na żywo, rozmowa z gościem, więc mogliśmy się sprawdzić w każdych warunkach. Dla mnie to było pierwsze spotkanie z taką kamerą. Nogi mi się niewiarygodnie trzęsły. Szpilki nie były dobrym pomysłem, ale to lekcja na przyszłość - wyznała dziennikarka.
Jesteśmy ciekawi, kiedy nowi prowadzący zadebiutują na ekranie i jak im pójdzie.