Krzysztof Stanowski miażdży telewizje. "Okradanie reklamodawców". Jest komentarz eksperta
Krzysztof Stanowski nie waha się przed wyrażaniem mocnych, czasem niepopularnych opinii. Niedawno skomentował działania stacji telewizyjnych, które mogą być nieuczciwymi praktykami. Wprost nazwał to okradaniem reklamodawców. Na ten temat wypowiedział się ekspert. Zgodził się z dziennikarzem?
18.02.2024 16:24
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Krzysztof Stanowski wystartował ze swoim nowym projektem - telewizją internetową. Dołączają do niego kolejni dziennikarze, a on krytykuje stacje telewizji tradycyjnej.
Krzysztof Stanowski mocno o tradycyjnej telewizji
Krzysztof Stanowski niedawno wystartował ze swoim nowym projektem. Po odejściu z Kanału Sportowego założył swoją własną internetową telewizję. Dołączają do niego kolejni dziennikarze, a na Kanale Zero pojawiają się następne publikacje, a sam Stanowski zdążył już nawet przeprowadzić wywiad z Andrzejem Dudą.
Jedyne co broni tradycyjne media to lipne wyniki oglądalności, czyli wypracowany przez lata system mierzenia popularności, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, ale wszystkim się opłaca, bo służy do wspólnego okradania reklamodawców - napisał na portalu X.
Kilka dni wcześniej stwierdził coś podobnego, prezentując swój Kanał Zero.
Telewizje wszystkie funkcjonują na jakiś lipnych badaniach oglądalności, które nie mają nic wspólnego z prawdą. Jakby zsumować to wszystko, to się okazuje, że w Polsce 160 mln ludzi ogląda te wszystkie telewizje. Jest to jakiś mechanizm z kosmosu kreowany po to, żeby domy mediowe miały podkładkę, żeby reklamodawcy wydawali tam pieniądze.
Mocno skrytykował tym samym tradycyjne telewizje. Czy ma na swoje twierdzenia jakieś dowody?
ZOBACZ TAKŻE: Poszli do pałacu jak na zakupy. Krzysztof Stanowski i Robert Mazurek zaliczyli wpadkę?
Ekspert komentuje twierdzenia Krzysztofa Stanowskiego
Portal Wirtualne Media skontaktował się z instytutem Nielsen Media, by dopytać o szczegóły mierzenia oglądalności, które skrytykował Krzysztof Stanowski.
Badanie oglądalności telewizji prowadzone w Polsce przez Nielsen zgodne jest z najwyższymi standardami związanymi z pomiarem mediów, co regularnie udowadniają niezależne audyty międzynarodowych instytucji (ostatni w 2022 roku). Zarówno strona zakupowa (agencje mediowe, reklamodawcy), jak i sprzedażowa (nadawcy, wydawcy, międzynarodowe platformy) korzystają z danych dotyczących oglądania treści wideo w Polsce, uznając wysoką jakość, rzetelność i trafność sposobu w jaki Nielsen prowadzi pomiary - odpisali pracownicy instytutu.
Portal skontaktował się też z innymi domami mediowymi.
Popieram swobodę wypowiedzi, chociaż staram się nie poruszać publicznie tematów, na których się nie znam lub takich, których nie rozumiem i w swojej naiwności mam nadzieję, że zdecydowana większość ludzi myśli podobnie, więc zakładam, że autor tych słów zgłębił temat telemetrii wnikliwie, a posiadana wiedza uprawnia go do własnego zdania, którym raczył się z nami podzielić - powiedział pracownik MediaHub.
Wszystkie domy mediowe przekazały informację, że nie opierają swoich wyliczeń na metodach, które same by wymyślały. Wszystko oparte jest na międzynarodowych standardach i podlega audytom, także międzynarodowym. Prezes Media Context zauważył też coś, co umknęło Stanowskiemu.
Gdyby nawet te dane były sztucznie zawyżone, to przecież nikt nie kupuje tych reklam tylko po to, żeby obejrzała je konkretna liczba osób, ale po to żeby sprzedać swój produkt - oglądalność jest po prostu przyjętą walutą, na bazie której reklamodawcy rozliczają się ze stacjami. Skoro ci reklamodawcy od wielu lat, opierając się na tych "zawyżonych" danych są nadal skłonni płacić za te reklamy, to muszą one jednak przynosić efekty.
A Marek Niepsuj, pracownik MediaHub, wysnuł jeszcze jedną teorię.
Rozumiem też, że każdy walczy o budżety reklamowe w taki sposób, w jaki potrafi. Niektórzy wyciągają ręce po przysłowiowy wdowi grosz organizując zbiórki środków wśród swoich słuchaczy, a inni deprecjonując i podważając standardy rynkowe kontrowersyjnymi wypowiedziami. Nie wiem tylko czy autor wypowiedzi zdaje sobie sprawę z tego, że przede wszystkim obraża inteligencję reklamodawców właśnie. Reklamodawców, którzy od wielu lat lokują swoje budżety w telewizji i którzy w ten sposób realizują swoje cele biznesowe. A to wszystko w oparciu o dane przygotowywane wg metodologii zgodnej z międzynarodowymi standardami i regularnie audytowanych.
Być może lepiej pójdzie Stanowskiemu walka o prezydencki stołek, niż krytykowanie telewizji. Co Wy na to?