Uczestnik "Sanatorium miłości" trafił do domu opieki: "to był dla mnie bodziec, żeby działać"
Pan Andrzej z nowego sezonu "Sanatorium miłości" wyznał dość szybko, że mieszkał w domu opieki. Chociaż początkowo wiele osób mogło to uznać za coś wstydliwego, to senior dość szybko wyjaśnił okoliczności tej sytuacji.
29.04.2024 18:40
Kiedy w pierwszych "Sanatorium miłości" zaczęły formować się pierwsze bliższe i dalsze znajomości, największą uwagę wśród panów przyciągał Andrzej. Szybko okazało się, że mężczyzna ma za sobą ciekawą przeszłość.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Sanatorium miłości" - Andrzej opowiedział prawdę o życiu w domu opieki
Senior przyznał bowiem dość szybko, że przez jakiś czas mieszkał w domu opieki. Wiele osób snuło więc teorie, że mężczyzna mógł być uzależniony od jakichś używek, czy też popadł w długi i nie miał się gdzie podziać. Prawda jest jednak dużo szlachetniejsza.
Pan Andrzej w rozmowie z Pomponikiem wyjaśnił, że miał wypadek, a podczas rekonwalescencji pomóc mu miała jedna z pracownic lokalnego domu opieki w Milanówku. To wtedy dowiedział się, że placówka istnieje:
"Jeździłem po Milanówku i przypadkowo wjechałem w drzewostan bardzo stary. W tym samym czasie poznałem opiekunkę, która jest zatrudniona w tym właśnie domu opieki".
"Sanatorium miłości" - czym zajmował się Andrzej przed programem?
Szybko okazało się, że dla Andrzeja jest to też dobry sposób na dorobienie sobie do emerytury i z czasem stał się pracownikiem domu opieki:
"Pomagałem kuracjuszom, którzy mają ponad 80 lat, ale ja tam z chęcią przyszedłem, bo fizjoterapia tam była o wiele tańsza niż ta, która jest dostępna i przekracza nie raz budżet każdego Polaka. Skorzystałem na tym. Byłem tam wolontariuszem, potem pracownikiem".
Dodał:
"Stwierdzili, że nadaję się jako opiekun i pracownik gospodarczy, więc była to dla mnie przyjemność i epizod, który wspominam bardzo miło. Miło dlatego, że dostałem skrzydeł. Pobyt w domu opieki społecznej był dla mnie bodźcem, żeby działać, pomagać, sprawdzić się na innej płaszczyźnie".
Wyznał również, że nadal chce pomagać i jako były sportowiec marzy o założeniu stowarzyszenia, które ułatwi atletom (nawet amatorom) w rehabilitacjach po urazach i kontuzjach.