Ewa Wachowicz PODPADŁA widzom po występie w "Kabarecie K2". "Nie da się słuchać"
Ewa Wachowicz była gościem programu "Kabaret K2. Jedziemy po bandzie", w którym kilkukrotnie o niej dowcipkowano. Prezenterka Polsatu świetnie się bawiła i często wybuchała śmiechem. Ekspresyjne reakcje Wachowicz zwróciły uwagę internautów, którzy nie szczędzili jej krytyki.
Ewa Wachowicz od blisko dwóch dekad związana jest z Polsatem, dla którego od 2007 roku prowadzi program kulinarny "Ewa gotuje", a od niedawna jest jedną z gospodyń "halo tu polsat". Ostatnio gościła w programie "Kabaret K2. Jedziemy po bandzie", który widzowie mogli obejrzeć w środę wieczorem. Prezenterka głośno reagowała na żarty, które padały ze sceny.
TYLKO U NAS: Paulina Sykut-Jeżyna o prowadzeniu "halo tu polsat" z Tomaszem Wolnym, wynikach oglądalności i konkurencji
Zachowanie Ewy Wachowicz w programie "Kabaret K2" nie spodobało się widzom Polsatu
Ewa Wachowicz, zwykle dystyngowana i powściągliwa przed kamerami, tym razem dała się ponieść skeczom i śmiała się do łez. Jej zaśmiewania się często zakłócały występy kabareciarzy, na co zwrócili uwagę internauci. Wśród komentarzy w mediach społecznościowych nie brakuje krytyki zachowania byłej Miss Polonia. Czytamy:
Pani miss nie zrobiła dobrego wrażenia. Można się śmiać, ale nie aż tak...
Wyłączyłem ten wymuszony śmiech.
Od kiedy zaczęli zapraszać gości, nie idzie tego oglądać. Zwłaszcza reakcji tych gości...
Żenada. Pani miss się nie popisała.
Nie da się słuchać i oglądać tej pani. Żenada!
Pani Wachowicz coś za dobrze się bawiła...
Masakra z tym rechotem, pani miss.
Ten śmiech Ewy był trochę za głośny...
"Kabaret K2. Jedziemy po bandzie". Ewa Wachowicz i Aleksander Sikora gośćmi ostatniego odcinka
Formuła programu "Kabaret K2. Jedziemy po bandzie" przypadła do gustu widzów Polsatu. W każdym odcinku pojawiają się nowi goście ze świata show-biznesu. Tym razem obok Ewy Wachowicz na scenie pojawił się Aleksander Sikora, również związany z "halo tu polsat". Prezenter także świetnie się bawił i wielokrotnie śmiał się w głos. Nie zwracał on jednak uwagi tak, jak Wachowicz.