W "Pytaniu na śniadanie" padło WULGARNE słowo. Reżyserka piała ze śmiechu na żywo
Marzena Rogalska i Łukasz Nowicki zamienili studio "Pytania na śniadanie" w pole bitwy ze śmiechem. Porady o naturalnych choinkach szybko przerodziły się w totalny chaos. Wszystko przez łacińskie słowo na "k", które padło na antenie TVP2.
12 grudnia w programie "Pytanie na śniadanie – Pobudka" Marzena Rogalska i Łukasz Nowicki wraz z zaproszonymi ekspertami poruszyli temat, który dotyczy wielu Polaków. Mówili o tym, że w naturalnych choinkach, które ubrali lub do których szykują się widzowie, mogą pojawić się mszyce, pająki czy nawet kleszcze. Segment, który miał być spokojną poradą, szybko przerodził się w zabawną i pełną emocji dyskusję.
ZOBACZ TAKŻE: Wypadek w "Pytaniu na śniadanie". Bolesny upadek
Robert Stockinger o wpadce w "Pytaniu na śniadanie"
Słowo, które zasiało ferment w "Pytaniu na śniadanie"
W programie ekspert tłumaczył, jak rozpoznać nieproszonych lokatorów i jak zadbać o choinkę, aby nie wnieść do domu całej kolonii owadów. Rogalska i Nowicki dodawali żartobliwe komentarze – m.in. o mszycach, które mogłyby urządzić sobie "alternatywną wigilię" na balkonie sąsiadów.
W pewnym momencie w rozmowie pojawił się gatunek mszycy o łacińskiej nazwie Cinara curvipes. Rogalska próbowała wymówić jego nazwę i zapytała o poprawną formę. Okazało się, że zgodnie z zasadami należy mówić "kur*ipes".
Jest spora i w dodatku ma pozakrzywiane pewne rzeczy, więc dlatego nazywa się "Curvipes" – tłumaczyła ekspertka.
ZOBACZ TAKŻE: Jędrzejak PRZEKLĄŁ na wizji. Pracownik TVN-u się wygadał
Ekipa "Pytania na śniadanie" nie wytrzymała ze śmiechu
Jak się okazało, pracownicy studia byli całą sytuacją rozchichrani.
Ale wie pani, jakie towarzystwo w naszej reżyserce jest już ubawione. Jaka śmieszna nazwa! No bardzo śmieszna, bo to słowo na "k" w innym języku oznacza zakręt. (…) Ale cieszymy się, że nasz realizator, nasza wydawczyni są ubawieni po pachy. A to jest poważna sprawa – mówiła Rogalska.