"Pisali, że jestem POTWOREM". Kayah o czarnej liście w TVP i powrocie do Opola
Kayah w zeszłym roku wróciła do TVP po ośmioletniej nieobecności, która wynikała z wpisania jej na nieoficjalną "czarną listę" przez Jacka Kurskiego. Artystka w najnowszym wywiadzie wspomniała, że jej powrót do telewizji publicznej wcale nie został ciepło przyjęty przez wielu internautów. – Lawina krytyki była niewyobrażalna – powiedziała.
Kayah od 2017 roku nie była zapraszana do TVP, bo trafiła na "czarną listę" u ówczesnych władz stacji rzekomo za to, że publicznie krytykowała sytuację polityczno-społeczną w Polsce. Dopiero po wyborach w 2023 roku znów zaczęła być angażowana do projektów telewizji publicznej, m.in. wystąpiła w kilku koncertach organizowanych przez TVP, a także była jedną z prowadzących Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. W wywiadzie dla "Polityki" wróciła wspomnieniami do całej sprawy.
Michał Wiśniewski zaśpiewa na "Sylwestrze z Dwójką". Dlaczego zdecydował się na TVP? [TYLKO U NAS]
Kayah zapytana o "czarną listę TVP". Wspomniała o fali hejtu
Kayah została zapytana przez Jacka Góreckiego, jak się czuła, kiedy Jacek Kurski nie zgodził się na jej występ na festiwalu w Opolu, wpisując ją na tzw. czarną listę TVP. W odpowiedzi zapewniła:
Znacznie lepiej się czułam niż wtedy, kiedy po ośmiu latach i zmianie władzy wróciłam do Opola, prowadząc z Piaskiem festiwal.
"Lawina krytyki i nienawiści, jaka na mnie spadła, była niewyobrażalna. W najdelikatniejszych słowach ludzie pisali pod moimi zdjęciami, że jestem potworem" – dodała, nawiązując do licznych komentarzy widzów po jej powrocie do TVP.
Bojkot Kayah przez TVP zaczął się przed festiwalem w Opolu w 2017 roku, na który nie została zaproszona jako jedna z gwiazd koncertu jubileuszowego Maryli Rodowicz. Artystka wówczas zaprzeczała, jakoby istniała jakakolwiek "czarna lista", bo tak zapewnił ją Jacek Kurski. Później pożaliła się mediom, że ówczesny prezes TVP ją oszukał.