Kwaśna mina Tomasza Tylickiego mówiła wszystko. Nie popisał się na antenie

Beata Tadla i Tomasz Tylicki w "Pytaniu na śniadanie"
Beata Tadla i Tomasz Tylicki w "Pytaniu na śniadanie"
Źródło zdjęć: © Instagram

06.06.2024 17:42

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Tomasz Tylicki, wraz z Beatą Tadlą, prowadzą "Pytanie na śniadanie". Para robi wszystko, by widzowie witali z nimi poranek w doskonałych humorach. Czasem narażają swoje zdrowie. Tym razem o mały włos, a trzeba byłoby wzywać karetkę.

Beata Tadla i Tomasz Tylicki zostali prowadzącymi "Pytania na śniadanie" po zmianach w zarządzie Telewizji Polskiej. Przez długi czas część widzów deklarowała, że nie zamierza oglądać już śniadaniówki TVP po tym, jak poprzedni prowadzący zostali zwolnieni z pracy. Wydaje się jednak, że nowi prezenterzy zyskują coraz większą sympatię widowni.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Beata Tadla i Tomasz Tylicki w "Pytaniu na śniadanie"

Choć po zwolnieniach wszystkich poprzednich prowadzących program, wokół "Pytania na śniadanie" pojawiło się sporo kontrowersji, to po kilku miesiącach sytuacja wraca do normy. Program może poszczycić się wierną widownią, a nowi prezenterzy zyskują coraz większe uznanie widzów. Szczególnie Beata Tadla i Tomasz Tylicki mogą liczyć na miłe słowa od internautów, którzy wchodzą na profil programu na Instagramie.

"Wyluzowana Tadla!!!", "Ta para ma najwięcej luzu i swobody", "Piękny duet, profesjonalny i bystry" - pisali pod postami oTadli i Tylickim fani programu.

Wpadka na planie "Pytania na śniadanie". Tomasz Tylicki miał wypadek

Tomasz Tylicki lubi swoją pracę na planie śniadaniówki i bardzo mocno się w nią angażuję. Czasem może to doprowadzić do niebezpiecznych sytuacji.

W jednym z wydań prezenter chciał pochwalić się swoimi umiejętnościami akrobaty, jednak stracił równowagę po tym, jak wszedł na stół. Wszystko wyglądało niezbyt zabawnie. Takie wypadki potrafią mieć nieprzyjemne skutki. Mina Tomasza Tylickiego dobitnie świadczyła o tym, że upadek był bolesny i zranił nie tylko ego dziennikarza.

Na szczęście nic wielkiego się nie stało i prezenter mógł wrócić do pracy, karetka nie była potrzebna. O mały włos, a mogłoby to jednak skończyć się inaczej.